Tam ona radość obudziła i nadzieje. Kto mógł tylko śpieszył i wybierał się naprzeciw młodego króla, aby miejsce przy nim zdobyć, pozyskać łaski i zapewnić sobie stanowisko na przyszłość.
August jechał zwolna, gdyż musiał wymijać miejsca zapowietrzone; poprzedziły więc gońce na Litwie i panowie Radziwiłłowie, Chodkiewicze, Wirszyłłowie, Kiszkowie, Pruńscy, kto mógł pobiegli ku granicy na powitanie młodego pana.
Wszystkim im wydał się wielce poważnym, nad wiek swój rozumnym, umiarkowanym i pełnym majestatu. Znajdowano go tylko nieco zamkniętym w sobie i dumnym.
Przyjazd do Wilna, choć z licznem już gronem panów, którzy się po drodze przyłączyli, nie miał żadnego charakteru uroczystego. Nie był to wjazd na W. księztwo, bo Zygmunt August rządów objąć nie miał jeszcze prawa.
Zamek dolny, chociaż naprędce przez Wirszyłła w części na przyjęcie króla przygotowany, po pożarze ostatnim smutną przedstawiał ruinę. Przez długie lata stał pustkami, otaczające go place, ogrody, budowy, wszystko było zaniedbane, a że się nigdy nie odznaczał wytwornością, po Krakowie, po włoskich budowach, jakie się tam wznosiły, robił wrażenie przykre.
Na pierwszy rzut oka Zygmunt August mimowolnie wykrzyknąć musiał, że zamek z gruntu trzeba było odnowić i przebudować, a po zdol-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom III.djvu/112
Ta strona została uwierzytelniona.