go, o którym Bona była przekonaną, że Włochowi pomagał.
Niejedna ta troska nie dawała jej spoczywać. Król stary, około którego zdrowia chodziła z nadzwyczajną troskliwością, bo jego życie stanowiło o jej panowaniu, pomimo starań lekarzy nie miał się dobrze. Zaledwie uspokojony cokolwiek sił odzyskał, najmniejsze znużenie, frasunek, zniecierpliwienie je wyczerpywało.
Królowa, otaczając go strażą pilną, zapobiegała aby wiadomości żadne nie dochodziły do niego, tylko te, które przez nią były dopuszczone. Ale nadzoru tego nie mogła rozciągać nad Maciejowskim, z zimną krwią, bez obawy, z powagą duchownego, spełniającym swe obowiązki, a króla nieodstępującym. Tego ani pozyskać ani zastraszyć nie było można, a czytała w nim, że ją znał i że żaden krok jej nie uszedł baczności jego.
Drugą przyczyną niepokoju dla Bony był syn.
Wychowywany od dzieciństwa tak, aby matkę miłować i słuchać jej tylko się nauczył, częstokroć na przekorę ojcu, August aż do tej pory zależał od niej i szedł niewolniczo za jej wskazówkami.
Nawet po ożenieniu tryumfowała tem, iż go od żony młodej, pięknej, dobrej, mimo ojca, mimo ludzi, całego świata, potrafiła odciągnąć.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom III.djvu/133
Ta strona została uwierzytelniona.