Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom III.djvu/167

Ta strona została uwierzytelniona.

dzało. Gotowa się była chwycić środków ostatecznych.
Codzienne potajemne narady z lekarzami, nie samym stanem zdrowia króla były spowodowane.
Podróż do Brześcia, osłabioną wiosennem powietrzem królowę Elżbietę, nadzieja połączenia się nareście z mężem, wyzwolenia z więzów nieznośnych, dźwignęła cudownie. Twarzyczka jej zarumieniła się znowu, usta uśmiechały jeszcze milej, ściskała Kätchen i zaręczała jej, że nigdy, nigdy już chorować nie będzie.
Hölzelinowna jechała z wielką i nieustającą obawą. Wiedziała ona, iż wszelkie wstrząśnienie moralne, cierpienie duszne mogło nagle sprowadzić paroksyzm, a na tych nie zbywało, dzięki Bonie.
Naostatek po długiej, powolnej podróży nad rozlanym jeszcze szeroko Bugiem wiosennym, ukazał się naprzód Błotków, a potem szary, po większej części z drewnianych domostw składający się Brześć litewski.
Wiosenna pora dobraną była na zjazd, dlatego też, że w miasteczku Litwa zebrana na żaden sposób pomieścić się nie mogła.
Leżała obozem dokoła.
Oprócz panów litewskich, prócz szlachty, Polaków też urzędników znaczniejszych i senatorów do boku króla przystawiło się niemało.
Gdy Zygmunt Stary i obie królowe przyje-