Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom III.djvu/172

Ta strona została uwierzytelniona.

z synem teraz miała rozpocząć podobną sprzeczkę, gdy spojrzenie na niego zmieniło to usposobienie. Nie potrzebowała z nim używać tych wybiegów, miała prawo powagą macierzyńską go pokonać.
Podniosła głowę dumnie.
— Dałeś mi W. K. Mość uczuć — poczęła głośniej — iż nawet na dziecko własne liczyć nie można, że ja tu jestem otoczona zdrajcami i zdradą. Od kilku miesięcy zmieniłeś się widocznie, królowa Elżbieta i jej przyjaciele pozyskali sobie afekt W. K. Mości.
— Nie miałem z niemi stosunków — rzekł August.
— Jawnych nie, ale potajemnie.
— Ja nic nie robię skrycie — odparł król.
— Maż to być wyrzutem, że ja sobie w ten sposób poczynam? — krzyknęła królowa.
August zmilczał.
— Starałam się godność królewską rodziny waszej ocalić opierając się rozkazom króla rzymskiego, który wraz z cesarzem chciałby z nas niewolników swych uczynić. Szlą nam tu posłów z wymaganiami coraz cięższemi, grożą, zmuszają, a my mamy uledz i być posłuszni? Na mnie spada cała ich złość dlatego, że ja was bronię z narażeniem moich dóbr w Neapolitańskiem, siebie...
Zamiast wdzięczności, król stary, jego rada przekupiona przez cesarza, który, wiem że ks. Sa-