Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom III.djvu/177

Ta strona została uwierzytelniona.

chanego, upragnionego męża, którego we drzwiach zapowiedziawszy dworzanin, sam ustąpił.
August wszedł z postawą swobodną i obliczem jasnem, obejrzał się po mieszkaniu, uśmiechnął.
Królowa powstała i nieśmiało, hamując się, kilka kroków naprzód postąpiła, nizkim ukłonem go pozdrawiając.
— Przychodzę na chwilę tylko — rzekł August — śpiesząc oznajmić W. K. Mości pani mej miłej, że ztąd razem połączeni pojedziemy do Wilna. Chciejcie więc do tego czynić przygotowania.
Elżbieta złożyła ręce i nie umiejąc słowem, odpowiedziała wdzięcznem spojrzeniem długiem.
— Jak długo w Brześciu zostać musimy, nie wiem — dodał August. — Wierz W. K. Mość, iżbym rad jak najkrócej.
Mówiąc młody król, który zdawał się nie śmieć przystąpić bliżej, i ręki jej nawet nie dotknął, badał ją pilno oczyma, a twarz jego świadczyła, iż skromna, łagodna, bojaźliwa pani młoda za serce go chwytała.
— Mamy tu ludzi tylu do widzenia, tyle spraw do załatwienia — dodał August — iż mi się dziwić nie będziesz W. K. Mość, że wiele z nią czasu spędzać nie mogę. Nagrodzę to sobie w podróży i na miejscu w Wilnie.
Mówiąc to skłonił się z galanteryą rycerską,