Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom III.djvu/180

Ta strona została uwierzytelniona.

mek po pożarze nie był wyrestaurowany, a nim przyjedziemy, stanie gotów.
— Dzięki Bogu! — odparł, ręce składając. — Stanie się więc zadość prawom boskim i ludzkim, słusznym żądaniom rodziny i starego króla.
— Tak jest — potwierdził August — ja się tem równie cieszę jak król ojciec mój, bom tego pragnął.
Znalazłszy tak niespodziewanie powolnym młodego pana, biskup już tylko mógł winszować i błogosławić. Niemniej nagła w nim zmiana budziła ciekawość, bo zgoda na przyjęcie żony albo zwiastowała zerwanie z matką, lub z jej strony podstęp jakiś.
Tego się biskup obawiał i pragnął lepiej objaśnić.
— Tak więc — odezwał się — W. K. Mość potrafiłeś szczęśliwiej niż my, cośmy nad tem nadaremnie pracowali, przekonać królowę matkę, iż dłużej się zwlekać nie godziło.
Spojrzał na młodego króla, który oczy trzymał wlepione w posadzkę.
— Królowa JMość ma uprzedzenia, które nie łatwo zwyciężyć — rzekł. — Inaczej się na to zapatruje, nie zgadza się dotąd, lecz będę musiał wbrew jej życzeniom postąpić.
Sama ona, odpowiadając Herbersteinowi, wyraziła w liście, iż mam własną wolę, której użyć