Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom III.djvu/182

Ta strona została uwierzytelniona.

mszczenia się i na piękności i na miękkiem sercu syna coś budowała.
Przed przybyciem króla, zjawił się też ścigający żonę Dudycz, która znać go nie chciała.
Musiał prosić o posłuchanie królowej Bony, aby się skarżyć przed nią i prosić o wydanie małżonki, ale zagniewana królowa wyłajała go, że się z żoną obchodzić nie umiał, że na jej względy nie zasłużył, że wcale godzien nie był takiej połowicy i pozbyła się go nic nie obiecując.
Dżemma została przy fraucymerze, a dla męża była niedostępną.
Dudycz niewiedząc co począć, gdzie się zwrócić, czekał na przyjazd Augusta, poszedł z prośbą do Merły, aby mu posłuchanie wyjednał i postanowił prosić pomocy jego.
Nie łatwo było przy takim natłoku ludzi i zajęć o chwilę wolną. Król młody nie miał też ochoty wdawać się w tę sprawę, ale dozwolił Merłowi zrana, gdy się ubierał, wpuścić biednego Dudycza, który do ziemi się skłoniwszy, skargi wywodzić zaczął.
Żalił się na Testę; wtem król mu usta zamknął tem, że już odprawę dał i sługą jego nie był.
— Wstaw się W. K. Mość do najmiłościwszej matki swej — dodał Petrek — aby mi żonę oddała.