Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom III.djvu/191

Ta strona została uwierzytelniona.

zaczynała dla dróg i powietrza, trzeba było oznaczyć dzień wyjazdu.
Z jaką radością usłyszała o nim młoda królowa, August i Litwini, którzy oczekiwali na swego przyszłego W. księcia aby go prowadzić na stolicę Witołdową — opisać trudno. Bona zacinała usta a oczy jej mówiły: — I tam was moja dłoń dosięże!
Naostatek nadszedł ten dzień pożegnań uroczysty, z nabożeństwem w kościele, z pokłonami, z uściskami, ze łzami, i cały orszak młodemu królowi towarzyszący puścił się ochoczo ku Tykocinowi, Grodnu do Wilna.
Okazały był ten poczet najmożniejszych panów, najznakomitszych rodzin potomków, który Augusta otaczał. Z dumą spoglądać nań mogła młoda pani.
Radziwiłłowie, Chodkiewicze, Pruńscy, Wirszyłłowie, Gastoldowie w tych strojach, jakie onego czasu w używaniu były po całym Bożym świecie, każdy z dobraną i strojną też garstką ludu, z kolebkami, końmi powodnemi, paziami, giermkami, otaczali kolebkę szkarłatną młodej swej pani.
Pomiędzy temi młodemi i poważnemi magnatami, niektóre postacie odznaczały się takim smakiem i elegancyą, iż oczy porywały.
Starzy z brodami spływającemi na zbroje, młodzież w piórach na hełmach i złocistych na-