Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom III.djvu/200

Ta strona została uwierzytelniona.

wam N. Panie, przez cały rok niemal nie było nigdy podobnego wypadku. Zbytek wzruszenia...
August powiódł ręką po oczach i czole.
— Taka jest dola moja i jej — odezwał się sam do siebie. — Gdziekolwiek sięgnie dłoń moja, wszystko się w proch rozsypie. Nie doniosę do ust nic, czegoby mi los nie zatruł. Serce ojca odjęła mi matka, serce matki odjęła mi żona, a żonę wyrywa mi ręka Boża!
Załamał ręce.
— Czem zawiniłem?
I nie odpowiadając ani patrząc na Hölzelinownę, August jakby senny, wszedł do izby swojej, dopadł zaledwie krzesła i rzucił się na nie, głowę kryjąc w dłoniach.
U łoża Elżbiety klęczała Kätchen i płakała we łzach się rozpływając. Patrzała na martwą twarzyczkę, na skostniałe, wyprężone ręce, na trupią postać dziecięcia.
Nierychło począł paroksyzm odchodzić, poruszyły się palce u rąk i usta zdały znowu składać do uśmiechu. Westchnienie się z nich wyrwało lekkie. Ale oczy się nie otwarły. Opanował znużoną i osłabłą sen głęboki, kamienny, który Hölzelinowna znała dobrze. Miał on trwać do rana, a po nim następowało osłabienie straszne i długie.
O świcie już w obozie ruch się czuć dawał, lecz około starego dworu podkomorzy z rozkazu