Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom III.djvu/207

Ta strona została uwierzytelniona.

Skarżył się na to sam August, posłano po lekarzy do Krakowa.
To co dotąd tajemnicą było, stało się przez nich jawnem — królowa miała straszną tę chorobę którą wielką zwano, a na nią doktorowie lekarstwa nie znali żadnego.
Przez czas jakiś zwątpiono o życiu. August chodził pogrążony w smutku wielkim. Gdy już wszelka prawie nadzieja stracona została, Elżbieta cudem podniosła się z łoża i powróciła do życia.
A gdy do niej przyszedł mąż potem, chwyciwszy rękę jego, patrząc mu w oczy z miłością wielką, szepnęła mu:
— Wyprosiłam u Boga, aby mi jeszcze z wami, królu mój, pozostać pozwolił.
Stanęły Augustowi w oczach łzy, i wyszedłszy od żony gdy spotkał Strusia, który z Krakowa był sprowadzony, wziął go do swej komnaty.
— Proszę was — rzekł — uczyńcie co jeno w ludzkiej mocy jest, abyśmy się żywotem i zdrowiem ukochanej małżonki cieszyć mogli.
Nie ma ofiary, którejbyśmy dla tego nie byli uczynić gotowi.
— Miłościwy panie — odparł lekarz, który pochlebiać ani kłamać nie umiał — co w ludzkiej mocy jest, nie na wiele się przyda. Myśmy z nauką naszą ślepi, a Bóg jeden wszechmocny.