Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom III.djvu/214

Ta strona została uwierzytelniona.

szniejsze było to zbliżenie się w obawie starcia jawnie nieprzyjaźnych dwóch dworów.
Zaraz pierwszego dnia u wspólnego marszałkowskiego stołu, gdy przezdrowie pić poczęto, wstawali jedni, drudzy wino wylewali.
Młody król jednak zaraz surowo zakazał, aby z jego otoczenia nikt pierwszy nie dał powodu do zajścia. Bona też i ludzie jej ostrożni byli. Obchodzono się wzajem milcząc, oczyma sobie urągając i wyzywając.
Sam na sam z matką August się nie zszedł ani razu, ona też nie wyzywała do tego. Król stary badał o synowę pilno, mówiono mu że się ma lepiej i że do nóg jego kłaniała się i pozdrawiała.
Nie chciał długo tu pozostać August i natychmiast liczenie, ważenie, a pisanie poręczeń i kwitów się poczęło. Lecz znalazły się formalności, papierów brak było, jakby naumyślnie zwlekało się ukończenie i wyjazd z powrotem na Litwę.
Król od Elżbiety w początku listy niemal co dni parę odbierał. Pisała ona, donosili urzędnicy o zdrowiu królowej i nie było żadnych zatrważających wieści.
Z szatańską zajadłością codzień Bona przy starym królu, łagodząc głos, zapytywała syna:
— Jak się ma królowa JMość? mieliście wiadomości?