Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Dwie królowe Tom III.djvu/216

Ta strona została uwierzytelniona.

Dnia jednego gdy Bona, stojąc przy Zygmuncie, rzuciła znowu owo urągające pytanie synowi, August zamruczał zniecierpliwiony.
— W. K. Mość wiesz jak ja, że wiadomości z Litwy nie mamy.
— Nie było mi to wiadomem — odparła Bona zimno.
Późnym wieczorem August siedział w swych izbach w niewielkiem kółku urzędników i starych znajomych, gdy w progu ukazał się, teraz unikający młodego pana, Opaliński i z miną tajemniczą oznajmił mu, iż królowa matka do siebie go prosiła.
W tem zaproszeniu było coś tak nadzwyczajnego, groźnego, niezrozumiałego, iż w pierwszej chwili August się zawahał czy ma być posłusznym.
Ale Bona w oczach ludzi była zawsze jego matką, należało jej poszanowanie.
Nie mówiąc nic, wstał i udał się za Opalińskim, który dość długo idąc przy królu, nie odezwał się ni słowa, a August, czując w nim nieprzyjaciela, w rozmowę wdawać się nie chciał.
W progu komnat starej królowej znikł Opaliński.
Bona nie siedziała, jak zwykle, na swem krześle, na kształt tronu wysłanem i podwyższonem. Stała z podniesioną głową, a twarz jej i wej-