Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 147.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

wać, wesołemu, strojnemu, ruchawemu, a znać w dobrym bycie, bo sobie wszyscy cugli puszczali. —
W ubiorach wielka panowała rozmaitość i przepych, tu i owdzie słychać było nawoływanie tytułami różnemi, oznajmującemi o nieznanych jakichś urzędach i urzędnikach dworu księżnéj, jakby na cesarskim mnogich a obco brzmiących.
Wyszedł nakoniec Dobek od księżnéj, któremu, gdy Jaksa drogę zastąpił, opowiadając się z rozkazania książęcego, Marszałek spojrzawszy nań, za sobą mu do izby swéj iść kazał.
Jakby dla okazania zamożności swéj wiódł go przez kilka komnat pełnych przeróżnéj zbroi, rynsztunków i naczyń. W ostatniéj sam na krzesło zasłane siadłszy, zwrócił się Marszałek do Jaksy dopytując czegoby chciał, tymczasem oglądając go jako na targowicy konia, co młodemu wielce się nie podobało.
Oba tak, jak to często się trafia, od pierwszego wejrzenia powzięli jakąś niechęć ku sobie. — Dobek za zło mu miał iż się naprzód do niego nie stawił, Jaksie wstydliwem się zdało ladajakiemu ulubieńcowi zmuszonym być się zalecać. — Stawił się dumnie dosyć, jak na możnego rycerza przystało.
Marszałek poczuwszy w nim jakąś siłę, wkrótce się udobruchał i na ławie miejsce mu ukazawszy, począł dość uprzejmą rozmowę. — Jaksa