Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 151.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

walając po ławach, rozsiadając na nich jak na koniach, pasując się, sił próbując i prześmiewając służbę domową, która mowy jego nierozumiała.
— A no! zawołał Helmut — jużeś się wpisał do naszych? Zostajesz więc z nami? Siedziałeś długo u Dobka, zaciągnął cię?
— Książe mnie posłał do niego. — Uśmiechali się niektórzy oczy przymrużając.
— A Dobek co? mówił Helmut. Powinien był cię księżnéj pani okazać, boć bez niéj, jéj rozkazania i woli przyjętym nikt być nie może!
— Ale ja w służbę do księżnéj iść nie myślę — odparł Jaksa ostro.
— Do księcia czy do księżnéj, obojętna to rzecz, mówił Niemiec — ona tu panią i nad panem. To się wié i tak być powinno. Książe dobry myśliwy, a kłopoty z głowy zrzucił i z tém lepiéj.
Śmieli się niektórzy, przerywali i zagadywali różnie, Jaksa musiał się od nich z Helmutem usunąć na stronę, nie chcąc ani słuchać szyderstw i przekąsów, ani się o nie skłócić.
— Nie mam tu co robić — rzekł do towarzysza — pójdę spocząć do miasta!
— Zabawiłbyś się! wtrącił Helmut.
— Ba, i nauczyć się mógł dużo, zawołał zdala opasły Niemiec szydersko, chcąc widocznie przybysza podrażnić. —
— Czego? zapytał Jaksa.
— Rycerskiego wiele, czego tu u was nie