Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 166.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

słu nie ma rzeźwego, na łzy mu się rychło zbiera, miękki jest bo go za długo niewiasty trzymały, tyś krzepki, zastąpisz mi jego.
I popatrzywszy nań długo Petrek objął go i uścisnął. — Bodaj mój tak wyrósł jak ty!!
Jaksa poczuł się dumny i na sercu było mu błogo...
— Pójdę z tobą, miły panie, na kraj świata, zawołał — lepszego przewodnika i opiekuna mieć nie mogę. Za cześć i miłość dziękuję wam...
— No — a teraz — dodał weseléj Petrek, idź na nocleg do Światosława, jutro, w drogę...
Odprawiony tak Jaksa, szczęśliwy i wesół kazał się wieźć do Światosława, który osobny dworek w podworcu zajmował, do głównego przytykający. — Tu już spało wszystko.
Ukochane dziecko ojca i matki, miał téż gniazdo puchem wysłane, izby najświatlejsze kobiercami powybijane, skórami powyścielane, pozawieszane oponami, i z niewieścią pieszczotą wychuchane. Para psów ulubionych spoczywała na straży u nóg jego, i do izby nocą wchodzić nie było bezpieczno. Musiał sługa kołatać, budzić i opowiadać się Światosławowi, nim ich tu wpuszczono.
Dopiero gdy psom pan kazał do kąta iść, mógł Jaksa bezpiecznie próg przestąpić. Przebudzony zdziwił się tak spóźnionemu gościowi, którego mu ojciec przysyłał, ale powitał go serde-