Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 179.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Książę głową tylko poruszył, z piersi coś mu się jak jęk wyrwało.
— Ja tego upokorzenia nie strzymam, — ciągnęła daléj, ja porzucę cię, ja tak żyć nie mogę. Azali ty oczów nie masz że oni ze swą matką, z Palatynami, z Biskupami spikali się i spikają na ciebie? Czekaćli masz aż się, upatrzywszy chwilę, rzucą i wygnają precz? — A — to nastąpi — to przyjdzie! gdy my ich nie uprzedziemy. Silniejsi są niż ty i rozumniejsi niż ty — przezorniejsi niż ty. —
Pod gradem tych wyrzutów książe siedział ze spuszczoną głową milczący, jak człowiek co się niema gdzie schronić przed ulewą; spoglądał czasem w okno, jakby na pomoc wzywał kogoś, stękał, rozpościerał ręce i składał, ruszał się jak do wyjścia i siedział. W ostatku dopiekło mu znać, za głowę się pochwycił.
— Dość że już! zawołał — dość! czynię co mogę! czynię co chcesz! a jeśli to źle wyjdzie tobie i dzieciom naszym, nie ja winien będę, nie ja, Bóg mi świadek!
Agnieszka przyskoczyła doń ze śmiechem szyderskim.
— Źle nie wyjdzie gdy mnie posłuchasz! Śmiało, z góry, nie zwłocząc uderzyć na nich potrzeba.
— Niechże nadciągnie Ruś! każdéj godziny się jéj spodziewam, rzekł książe.
— Nim ona przyjdzie ślij do nich, przerwała