Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 184.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

poszła krokiem powolnym do krzesła swojego, usiadła na niem, układając twarz i szaty, marszczyła brwi, gniewną była.
Księciu siedzącemu na ławie, wskazała obok siebie siedzenie. Dobek, jako marszałek, z laską pozłocistą w ręku, gościa do drzwi prowadził.
Petrek wszedł poważnie, zwolna, naprzód się panu nizko, do ziemi pokłonił, potém Agnieszce już nie tak pokornie.
Wybąkał kilka słów powitania, a gdy Władysław, nader uprzejmie począł go pozdrawiać, uśmiechając mu się, szepnął że dla ważnéj sprawy radby mieć posłuchanie.
Księżna to usłyszawszy, wskazała Dobkowi i komornikom, aby ustąpili precz, dwór téż Petrka pokłoniwszy się odszedł do pierwszéj izby. Zostali sami.
Petrek jeszcze się wahał czy miał mówić. —
— Miłościwy panie, odezwał się do Władysława, sprawy ziemi naszéj główne, przystałoby na osobności odprawiać. —
Zaledwie dokończył, gdy księżna z twarzą zaczerwienioną, podnosząc się z siedzenia, zakrzyknęła.
— A jam ci to co jest? Przecie dzielę z księciem stolicę i panowanie?
— Tak, miłościwa pani, rzekł Petrek, ano w sprawach męzkich nie ma u nas zwyczaju aby niewiasty uczestniczyły, dopóki nam Bóg pana