Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 196.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

sternie wyrabiana stal ze złoceniami, rogi różnych zwierząt osobliwe, skóry i futra nieznanych bestyi, pióra ptaków jak gdyby malowane, opończe z tkanin ciężkich, wszystko to okrywało ściany i zwracało oko, tak że się tych bogactw napatrzyć nie było można. A miał na każde zapytanie o te łupy odpowiedź gotową Zaprzaniec, jak i gdzie ich dostał i czém je opłacił.
Więc Petrek szczególniéj, który choć sam się w zbytkach nie kochał dla siebie, ale wszelkiéj rzeczy ciekawy był, nie mógł się nasycić oglądaniem skarbca tego.
Szczęściem dla Zaprzańca, gdy do kraju przybywał a w ręce braci popadł, wszystkie te zdobycze jeszcze w miejscu bezpieczném złożone były.
Nagadawszy się o dalekich podróżach Zaprzańca, który w małém kole, rad o nich rozpowiadał i ożywiał się staremi wspomnieniami; mowa się zwróciła na teraźniejsze czasy. A że Petrek nie taił iż z Krakowa od księcia powracał, Żegota go zapytał coby wiózł z sobą, nadzieję pokoju czy groźbę wojny?
— Wojny! wojny! — odparł Petrek wzdychając, — a wojnie téj kądziel zamiast buławy będzie hetmanić — książe pono nie bardzo jéj chce, ale Cesarska siostrzyca gwałtu pragnie zdobyć sobie koronę. Cała nadzieja nasza że gdy się od kądzieli pakuły zapala, rychło spłoną. —