Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 203.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

zdrajca, pierwszy wódz do wszystkich buntów. Póki on żyw, nasz pan bezpiecznym nie jest. Tu on króluje a nie książe.
Agnieszka potakiwać zaczęła. —
— Łotr! zbój! przeniewierca. — Zgładzić go trzeba, nie dać żyć temu staremu psu aby nie kąsał.
Władysław dwuznacznie głową potrząsł.
— He! he! rzekł — pies! Skoro pies ma za sobą całą łaję, jak mówicie, toć go zgładzić niebezpieczna, bo się na nas psiarnia mścić będzie wszystka.
— E! damy my radę psiarni, byle tego co ją prowadzi niestało! dodał Dobek.
Na tém się rozmowa przerwała, bo dzieci poczęły wołać do matki aby do izby z niemi wracała, poszedł niosąc jednego Dobek. Książe Władysław popatrzał za niemi i z westchnieniem ciężkiém na ławę się rzucił.
Walkę z sobą odbywał — bezsilnym się czując. Myśliwstwo zapowiedziane odłożone zostało. Trzeciego czy czwartego dnia oznajmiono na zamku że poczty ziemian zewsząd płynęły do Krakowa.
Niczém to było jeszcze, choć Palatyna Wszebora i Ciołków, Biskupa Janika i poczty Korabiów, Łodziów, Dolewów, Grzymałów, Cholewów zapowiedziano, — gdy w ostatku dał ktoś znać