Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 211.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Nikt na to nie dał odpowiedzi, patrzono na księcia, ten szatę na sobie targał i w ziemię oczy utopił.
Arcybiskup Jakób poszeptał coś z biskupem Janikiem i mówić zaczął.
— Miłościwy książe, złych i płochych masz doradzców, ja, Ojciec twój duchowny, radzę, życzę, z kościołem i ziemiami temi nie poczynaj wojny. — Kto przeciwko nam idzie, tego spotka los Szczodrego... nie daj Boże! Prawica Pańska mocną jest, a wygnanie gorzkie. —
— My nie pójdziemy na wygnanie. — Nie! zawołała głośno, nie mogąc się powstrzymać Agnieszka.
Po krótkiem milczeniu, Arcybiskup spokojnie odezwał się. —
— Bóg jeden wie co komu przeznacza! stanie się wola Jego!..
Skłonił głowę. — Wiarołomnych on karze. —
To mówiąc wstał Pasterz, starszyzna świecka poczęła znów padać na kolana.
— Zmiłuj się, nie prowadź na nas wojny! zlituj się!
Książe Władysław jakby słuchać nie chcąc odwrócił się od nich, Jakób ze Znina pokłonił się zdala i zabierał do wyjścia, nie podnosząc ręki do błogosławieństwa.
— Nie mogę już błogosławić domowi z którego wychodzi wojna i śmierć, a wiarołomstwo. —