Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 238.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

i nie wzdragam się. — Dawaj co masz. — Dziczyzna przypieczona dobrą będzie na głodny ząb.
Tymczasem chleb jął łamać książę i jadł ze smakiem wielkim, a Petrek u ognia siadłszy, rożenek wystrugał, widełki w ziemię wbił, dziczyznę przypiekać i solić począł, i tak księciu z rożenka ją podawał, który na suchych liściach ją kładł, palcami rozdzielał sobie, jadł chciwie i chwalił bardzo.
— Zaprawdę dziczyzna ta twoja doskonała jest — mówić począł, a z ciebie do wszystkiego człek, choćby i do przyprawy jadła — zdałeś się wszędzie.
Poczęli tedy oba kulki ze śniegu lepić, w usta je kłaść miasto napoju, i tak gasić pragnienie.
Petrek mało co sam jedząc, księcia karmił tylko, potém zrzynki mięsa przyskwarzywszy, cośkolwiek téż przegryzł, bo wiele nigdy nie potrzebował. Byle duszę w ciele utrzymać.
Książę się tymczasem na kobierczyku przeciągnął. Poszedł Petrek do koni i ze swojego siądzenie zdjął, niosąc je panu pod głowę.
— Legnijże i ty koło mnie, abyś odpoczął, odezwał się książę. Z biedy, choć temu twardemu łożu musiemy być radzi.
I rozśmiał się wesoło Władysław...
— Ho! ho! dodał, Waszmościna żona gdzieś tam teraz w ciepłéj komnacie, ze swym miłym Opatem Anzelmem wczasu bezpiecznie używa. — —