Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 239.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Petrek, który się jeszcze nie kładł, zamruczał coś.
— Co tam mruczysz, jak niedźwiedź, mów głośno! zawołał książę.
— Co tam moja żona czyni, nie wiem odparł Petrek głosem drżącym, ale za to szyję daję, że księżna pani Agnieszka z Dokiem[1] czasu nie traci, boć ten jéj chętnie służy — o czém wszyscy wiedzą!
Książę się poruszył i oparł na ręku. —
— Coś to rzekł? zapytał groźnie.
— Ino prawdę — odpowiedział Petrek. A co Dobek zechce to księżna wam czynić każe, nie dla was, ale aby miły Dobek rosnął i wielmożniał.
— Coś rzekł? podchwycił książę groźniéj jeszcze.
— A no, prawdę! nie waham się jéj potwierdzić — mówił Petrek chłodno. Przez jejmość panią Agnieszkę idzie wszystko, a wy czynicie co jéj miły podszepnie. Nie ja to jeden mówię, wiedzą o tém i mówią wszyscy, miłościwy książę. Gdybyście mnie za język nie ciągnęli nie rzekłbym — ano, stało się!
Książę siedział zadumany i milczący.
— Tak ludzie gadają — odezwał się ponuro — a ty, wierzyszli temu?
— Gdybym nie chciał wierzyć muszę, bo was, miłościwy panie, nie poznaję. Byliście synem dobrym, a oto woli ojca znać nie chcecie. Sprawa

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – Dobkiem.