Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 1 241.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

jakiéjś zmiany w powietrzu i ciszy porannéj rozchodził się silnie i daleko.
Petrek téż, naśladując go, trąbkę swą dobywszy dął w nią co miał siły. — Nawoływali i hukali jeden i drugi na przemiany, aż i dzień biały robić się zaczął.
Nie rychło, zdala doleciał ich głos łowieckiego rogu; książę poznał po nim Holszę i wnet odpowiedział raz i drugi, nagląco. Zaczął się zbliżać odgłos trąbek, które przywabiane, do koła brzmiały podjeżdżając ku miejscu noclegowemu, i w gąszczach zaszeleściało wreście, dwór i łowcy przybywali.
Książę niecierpliwy, gniewny zerwał się zaraz na nogi i począł wołać łając swych ludzi. Cisnęli się oni strwożeni, wymawiając, lecz gdy ich raz przy sobie zobaczył Władysław, słowa nie rzekł już więcéj i skinął aby mu konia podawano.
Dwór Petrkowy przyciągał także — dobyto zapasy jadła i napoju, ale książę tknąć nic nie chciał.
— Nakarmiłeś mnie, Petrek, rzekł z przekąsem, tak żem dziś syt jeszcze... Napij się za to wina mojego i — w drogę.
Kazał beczułkę swoją przynieść Palatyn, ale z téj Władysław kosztować nie chciał, pokrzepił się kubkiem własnego, nagląc tylko o konia. — Petrek próbował zapraszać jeszcze na spoczynek do swojego dworu.