Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 013.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

miały łzy na oczach, a były piękne każda inaczéj w swych szatach żałobnych obcisłych, niby dwa posągi smutku i niedoli.
Książęta zagrożeni już wszyscy się tu zbiegli razem, gdyż nigdzie się bezpiecznemi nie czuli. Gdy nagle z Krakowa, jak piorun padła wieść, aby składali dań, gdy Władysław żupanom nakazał grody sobie oddawać, a do kilku z nich już się wdarli jego wysłańcy, gdy i z północy kilką szlakami zaczynała płynąć zapowiedziana dzicz, kraj niszcząc i paląc, musieli młodzi książęta zbiedz się razem, aby nawale stawić czoło.
Biskupi pierwsi podnieśli okrzyk zgrozy, ale ten nie doszedł na zamek krakowski, a gdy Agnieszce o nim znać dawano, groziła Rzymem i klątwami duchownym, zapowiadała wojska Cesarskie i zawojowanie, mieczem i ogniem spustoszenie, nawet pasterzom, jedynéj władzy naówczas powszechnie szanowanéj, któréj nikt nie śmiał się sprzeciwiać. —
Biskupi byli przerażeni i sami nie śmiejąc nic poczynać, zbiegli się do naczelnika swojego, Arcybiskupa, aby z nim radzić o obronie. Jakub ze Znina, nie ulękły, nie dopuszczający pokuszenia się o walkę z władzą swoją — czekał spokojny[1]
I teraz w zgromadzeniu tém, krótko a niemal pogardliwie odezwał się zaręczając, że dzieciom pańskim nic się stać nie może.

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; brak kropki.