Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 023.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie bez przyczyny! — powtarzali za nim inni.
Niektórzy upamiętywali znowu, aby zawczasu trwogi nie siać i domysłom dać pokój, pókiby się nie dowiedziano czegoś więcéj.
Narady a raczéj rozmowy różne trwały do wieczora, a oprócz potrzeby łączenia się, nie uchwalono nic.
Nazajutrz biskupi po dyecezyach rozjechać się mieli, Palatynowie i Żupani po grodach. Niektórzy już o ciągnących połowcach otrzymawszy wieści, jakiemi szlakami szli, musieli dla uniknienia ich w lasach szukać schronienia. Wszystkie siły książąt z Sandomierza, Mazowsza, Poznania i zkądkolwiek się one ciągnąć dały, rozkazano do jednego miejsca nad Pilicę gromadzić, pod Wszebora dowództwo.
Pułki z obozowisk swych ruszyły pospiesznie i różnemi drogi ciągnęły.
Jeszcze się wszyscy nie rozjechali panowie, gdy nieznany człek nadbiegł do Płocka z wieścią zatrważającą. Powiadano, że zrana od Wrocławia miał przybiedz, że czeladź go około namiotów widziała i rozmawiała z nim, ale wkrótce późniéj niewiedzieć gdzie się podział i napróżno go w obozie i mieście szukano.
Człek ten wielce wystraszony, jakby przy zmysłach nie był, plótł straszne rzeczy o napaści na dworzec pana Petrka, o zajściu jakiemś krwawem,