Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 031.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Pójdę, ale miłość wasza do pana Petrka mi pomożecie, do którego ja sam śmiałości nie mam.
Henryk zadumany po izbie się przechadzać zaczął.
— Nic nie przyrzekam, bo nie wiem co Petrek myśli i chce — rzekł — przeciw woli jego nie mogę iść. Spróbujemy — aliści nie jedna córka Petrkowa na świecie!
— A dla mnie pono, ona jedna i jedyna! — odparł Jaksa smutno. — Niechcę mówić jaka ona jest, bo bym powiedzieć nie potrafił, ale żadna gwiazda na niebiosach nie świeci tak, jak ona myśli mojéj, odkąd ją widziałem.
Henryk powtórnie się zarumienił, widać było że rad chciał odwrócić rozmowę. Począł więc rozpytywać znowu o kraj, o Petrka, potém Jaksę o niego samego i co na przyszłość zamyślał. A że czas nie był do swatania, naprzód to warował, aby Jaksa przy nim pozostał.
— Teraz miły mój — mówił — choćbym ci wygodzić chciał, jechać w swaty nie mogę, słać z niemi nie pora, wojna buchnie lada godzina; grody nasze biorą, pułki na nas ściągają, tylko co niewidać jak wszystko płomień ogarnie. Ze swojemi i przy swoich muszę stać wiernie.. I ty ze mną bądź. —
Już się Jaksa nie wyłamywał z tego i na wszystko przystał. I tak przybiegłszy do Płocka na krótko zasiadł przy Henryku. Codzień młode ksią-