Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 039.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

wych żołędzi na sośnie zapomniał, lecz zdało się że i znaku po nich nie pozostało.
— Miał rozum że tego do serca nie wziął — pomyślał Petrek — bo juścić córka moja nie dla takiego bezdomnego wyrostka z niczego.
— Zwiastowano mi — odezwał się głośno — że od księcia pana miłościwego niesiecie cóś ważnego i tajnego. Macie rozkazanie jakie?
— Hę!! — rozśmiał się Dobek — jak się wam zda?? Możem ja was tak umyślnie zwiódł, aby mi prędzéj wrota otwarto, bym na téj srogiéj zamieci nie stał! — Cóż? uwierzyliście??
— A czemuż bym słowu waszemu wierzyć nie miał? — odparł Petrek. — Wszakże jestem sługą księcia, i na jego rozkazy gotów zawsze.
— A ja rozkazów dla was tymczasem nie mam żadnych — rzekł żartobliwie Dobek — i jak tu co od was żądać, kiedy wy jawnie sprzyjacie tym co księciu się opierają!
Petrek ramionami poruszył.
— Komuż i jak? — zapytał.
— Młodszéj braci naszego Pana, których on rad by wygnać precz.
— Myślę, że księciu się tego odechce, gdy lepiéj sprawę rozważy, — dodał Petrek.
— A no! może! — rzekł Dobek popijając[1] — Kto to tam wie?
Udał jak by mu to było zupełnie obojętném. Dolewał coraz do kubka gospodarz i rozprawiali

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; brak kropki lub następny wyraz (Kto) winien być małą literą.