Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 046.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ręką nie miał. Dobek dobywszy z pochew nóż zapaszny do gardła mu z nim przyskoczył.
— Zdaj się natychmiast, niechceszli bym cię tu ubił! Petrek już w moich rękach, żaden zdrajca nie ujdzie!!
Oprawcy wnet mu ręce w tył wyłamali i wiązać je poczęli sznurami, a jeden krzyczącemu na gwałt, knebel w gębę wbił i zawiązał ją. —
Nie miał prawie czasu głosu wydać gdy się tu już wszystko skończzło[1]. — Wnet zgaszono światło, a związanego więźnia położono u drzwi straż dodawszy.
Dobek już spieszył pod dworzec wielki. Tu dopiero najważniejsza miała się odbyć sprawa.
Petrek nie spał. Rogiera przestroga, rozmowy wczorajsze, nazbyt serdeczne obejście się Dobka nie mogło mu wyjść z mysli. Rozważał, dobadywał się, czy w tém w istocie zdrady nie było. Zdało mu się w tém że szmér jakiś niezwykły słyszy w dziedzińcach — po chwili jednak ucichło zupełnie. Sądził że ludzie wstawać muszą do roboty i nad ranem czeladź się rusza w domu jak zwykle; przeżegnał się i począł modlić. —
W tém z cicha pukanie usłyszał do drzwi sypialni.
— Kto tam! — odezwał się podnosząc na łożu.
— Wstawaj panie Pietrze, — odparł Dobek głosem spokojnym — ja to jestem. Pragnę po-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – skończyło.