Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 060.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

duchowieństwo bronić musi sieroty, jutro i ono będzie prześladowaném. —
— Cóż czynić? zawołał Opat łamiąc ręce, mamyż obojętnie patrzéć na zgubę dobroczyńcy naszego, stojąc z rękami założonemi?..
Ks. Janik przeszedł się parę razy zadumany po izbie.
— Cierpliwości, rzekł — niech się okaże jasno czego chcą i do czego dążą. — Dzieła Kaimowego dokonać mu nie damy!
— Pasterzu nasz! zawołał Opat całując go po rękach, powaga wasza wielka, jesteście powinowaci uwięzionego, wy powinniście pierwsi jechać aby się wstawić za nim.
— Właśnie iż powinowaty mu jestem ruszyć się nie mogę — odezwał się ks. Janik. Krokiem teraz od kościoła niepodobna odstąpić. Chcecie wy być posłem moim? wkładam na was sprawę, jedźcie imieniem mém. —
— Dla czegoż nie? odparł Opat. Ta suknia mnie obroni, pojadę choćby w paszczę potwory, nie zlęknę się stanąć ze słowem prawdy!
— Jedźcie! rzekł ks. Janik — bądźcie odemnie posłem. —
Dwaj duchowni usunęli się na poufalszą na radę[1] i rozmowę, Opat Anzelm z gorliwością wielką gotował się stawać w obronie dobroczyńcy swego zakonu.
Tejże chwili posłano na zwiady o pobycie

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – naradę.