Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 092.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

wydawała się inną, ale przypomniał sobie że gdzieś w życiu podobną do niéj widywał. I przyszedł mu na myśl miejski stróż, któremu nie jeden raz dawał zboże i szelągi, który się zwał Jarmuchą — przypomniał sobie iż był znikł, a mówiono o nim, jakoby rodzonego zamordował brata.
Trzymając się na rękach uwieszony u kraty, więzień zdyszany powtarzał głośniéj coraz.
— Kneź! kneź!
— Tyś Jarmucha! hę? odparł Petrek wpatrując się w niego. Tyś Jarmucha??
Otwarły się usta szeroko i więzień roześmiał się dziko. —
— Jarmucha! kneź w więzieniu! Jarmucha! kneź? co wy, zabiliście téż brata??
— Ja? nikogo! odparł Petrek, a żem tu — Bóg tak chciał!
Jarmucha razem śmiał się i jęczał, patrzał chciwie i napatrzéć się nie mógł. Pojąć nie umiał jak ten co stał tak wysoko niedawno, mógł spaść aż do tego lochu, obok niego i stać mu się niedolą równym.
— Módl się, Jarmucha! odezwał się Petrek. — Jeżeli kiedy Bóg mnie wyzwoli, będę pamiętał o tobie.
Rozśmiał się Jarmucha.
— Mnie powieszą! zawołał z dzikim szałem — powieszą! Z tych lochów nie wyszedł nikt żywym. Kości mi już połamali kołami gdy zakrzyczę, a jak