Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 095.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Wprzódy już przyjaciele Petrka i Ojcowie Benedyktyni posyłali na zwiady do grodu. Wiedzieli oni że okno jedno ciemnicy, w któréj Petrek był zamknięty, wychodziło w podwórze na którém straży nie było. Zamierzano nocą okno to wyłamać, mur wybić i sznur spuściwszy, dobyć z głębi uwięzionego.
Na Opactwie dowiedział się téż Jaksa że panią Petrkowę z córką wyprawiono na miejsce bezpieczne, ale, mało go tam znając, i młodym widząc, niepowiedziano dokąd niewiasty posłane zostały, aby się to niewydało.
Gdy Jaksa, okrywszy się lada jaką opończą, aby poznanym nie był łatwo, wszedł z innemi ludźmi na zamek, Dobek właśnie rozogniony, nieprzytomny, rad że dopiął swego, bo się spuścizny po Palatynie spodziewał, leciał z kilku siepaczami do więzienia.
Drzwi jego wychodziły na podworce. Od tych sam Dobek klucze przy sobie chował, raz na dzień tylko je dając, gdy chleb i wodę dla więźniów noszono.
Otwarto wrota, Jaksa, wcisnąwszy się z innemi, u muru zdala przystanął, przewidując z trwogą po liczbie oprawców, których ściągał Dobek, że się tu coś strasznego gotować musiało.
Sam, Niemiec zajadły jak oprawca wyglądał, biegł, spieszył się, chwytał, krzyczał, łajał, lęka-