Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 116.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

mu usta zakneblowano, aż do téj ostatniéj, gdy sam jeden pozostał między czterma murami, odwaga w nim rosła i potężniała. Otuchę miał jakąś, któréj źródła sam nie znał, płynęła ona z tajemniczych głębin duszy, a każdy dzień mnożył ją, nie ujmował.
Starostą będąc i Sędzią, Roger znał tu wszystkich i wszyscy go znali do najmniejszego pacholika na grodzie. Nie miłowano go tak jak Petrka, który hojną dłonią jednał sobie ludzi, ale pan był sprawiedliwy, nie okrutny, woli nieugiętéj gdy domierzał zakon, nie dając się kupić ani płaczem, ani groźbą. Szanowano go więc, i litowali mu się ludzie, nawet gdy się do więzienia dostał, i popadł w niełaskę u pana.
Stróż sam nosił mu po cichu wieści o tém co się działo. Wiedział starosta że oślepiono i okaleczono Petrka, rwał włosy z żalu płacząc, ale coś mu mówiło iż straszna pomsta spotka prześladowców.
Siedział tak w ciemnicy, nie wiele dbając o siebie. Winy mu żadnéj nie mogli zadać, krom że był Petrka znienawidzonego przyjacielem.
Drugiego dnia otworzyły się drzwi. — Dobek z dwoma przybocznemi sługami, sam się obawiając do więzienia iść — wszedł powoli i ostrożnie się rozglądając.
Na widok jego Roger, na łożu swém spoczywający, ani się podniósł, ni poruszył.