Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 117.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— No — starosto Rogerze — odezwał się wchodzący — jam tu do was posłany przez Pana — słuchajcie mnie pilno i uważnie. O waszą idzie skórę. Ja tam złego wam nie życzę. — Ocalcie się gdy możecie. Z waszym Petrkiem rzecz na wieki skończona. Wszystko mu zabrano co miał ale nieznaleziono wszystkiego. Skarby przecie miał wielkie, to wiedzą wszyscy. W domu była ich część tylko, reszta zakopana albo skryta. Nikt o tém lepiéj nie może wiedzieć nad was. —
— A wy myślicie, że gdybym wiedział to bym wam wydał? Zapytał Roger.
— Musielibyście to uczynić. —
— Ani pod gardłem! zawołał Starosta. —
— Ja to nie z siebie mówię! rzekł Dobek.
— A choćby mi to i sam książę powiadał, inaczéj mu nie odrzeknę! odezwał się więzień.
— Książę nietylko to rzekł — ciągnął daléj łagodnie Dobek, ale, gdy mnie tu posyłał, mówił mi. Znam Rogera, mąż jest szlachetny i rozumu wielkiego. Powiedźcie mu odemnie, niech już o Petrku myśleć zaprzestanie, bo ten na wieki przepadł, niech mi służy wiernie. — Wyniosę go wysoko i nadam mu ziemie wielkie.
— Tak pan rzekł? odezwał się Roger chłodno, łaskawszy więc jest na mnie niż zasługuję, bo ja komu raz druhem a sługą był temu do zgonu druhem a sługą być nie przestanę. Co jego spotka mnie téż. Szczęścia bez niego nie chcę.