Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 119.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

gdy Dobek wrócił, ale z głową opuszczoną, zniechęcony. —
— Cóż ten człek? spytała Agnieszka.
— Co? Mówi aby go wiedziono na stracenie — rzekł Dobek.
— A ja go tracić nie dam! zawołał książę.
— Cóż mówi o skarbach Petrkowych? odezwała się pani.
— Powiada iż o nich nie wié, i dodaje. — Chcecie abym się o nich dowiedział, puśćcie mnie, pójdę szukać. —
— Puścić! nie! wtrącił sam książę — przepadnie i nie wróci. — Życia mu nie wezmę, ale nie puszczę. —
— Niech przynajmniéj okup da! — odezwała się księżna — naznaczyć ile ma dać grzywien, a potém niech z lichem idzie!
Znowu spór się potoczył długi o okup i grzywny. — Władysław uległ. — Agnieszka liczbę naznaczyła. — Posłano Dobka do więzienia po raz trzeci. —
Za każdym razem poseł śmielszym więźnia znajdował, tak że zuchwalstwo jego niepojęte, odejmowało Niemcowi śmiałość i odwagę. Gdy go raz jeszcze wchodzącego zobaczył Roger, podniósł się na łożu, spierając na łokciu. —
— Cóż tam jeszcze? co? zawołał szydersko.
— Macie dać za siebie okup, — pięćset grzywien — rzekł Dobek.