Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 138.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Agnieszka z żalami na duchownych i ziemian, pragnąc sobie widocznie Archidyakona pozyskać. Przedstawiała mu po niewieściemu żywemi malując słowy, iż opór próżny był przeciwko takiéj sile jaką książę miał z Rusi, od Cesarza i z ziem własnych.
Ks. Robert słuchał, nie przeciwił się wcale — milczał.
— Prosicie za Starostą, dodała, który powiernikiem był i przyjacielem serdecznym tego zdrajcy Petrka; a wiecież o tém że ślepiec ten, wprost z synkiem do książąt, do Płocka pociągnął i tam zewsząd na nas siły ściągają, do buntu namawiają. — Starosta taki zdrajca jak oni, trzyma z niemi.
— Nie wiem co się z Panem Petrkiem stało, odpowiedział ksiądz, lecz, gdyby oślepiony i ze wszystkiego ogołocony dostał się tam, nie wiele może szkodzić komu.
— Starosta pewnie téż do niego poszedł lub przedrzeć się myśli, mówiła pani — znamy tych ludzi.
— Biskup nasz ręczył zań — odparł Archidyakon — więc mu się oddalić pewno nie da.
Na zamku krakowskim, gdy go ks. Robert opuszczał, bardzo już wojowniczo wyglądało, stały pułki całe na podzamczu, oddziały wyprawiano na grody, wojska się poruszały, Ruś i Połowcy zajmowali ziemie dalsze i posuwali się dla połączenia z wojskami książęcemi.