Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 139.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Ks. Władysław sam zbierał się iść z ostatniemi i wybranemi swemi ludźmi; ale co było przy nim jeszcze ziemian i rycerstwa, chodzili wszyscy jak obumarli z żałości i wstydu, ręce łamiąc.
Niemcy tylko radowali się że już wkrótce z panią swą państwem całém zawładną.
Starosta, chociaż z dworku, w którym go ukryto nie wychodził, chociaż tu mało widzieć mógł, od gospodarza nasłuchawszy się co się działo, kipiał z gniewu.
Gdy Archidyakon na ostatku, zakapturzonego znowu wydobył z kryjówki, zaraz za Krakowem ze dwojgiem ludzi, pożegnawszy go, ruszył w świat, nie chcąc powiedzieć dokąd ani po co. — Musiał mu tylko słowo dać że nazad do Krakowa nie powróci i zuchwale się nie będzie stawił księciu.
Pilno mu tak było na swobodę się wyrwać, że, rozstawszy się ze swym opiekunem i przewodnikiem, w czwał, bez drogi puścił się na lasy, jakby jednéj chwili do stracenia nie miał.
Całując rękę Archidyakona, rzekł tylko półgłosem.
— Pomszczę Petrka mojego, albo sam żyw nie będę!