Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 158.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

władna większą część dnia spoczywała z głową osłonioną chustami, jęcząc i wyrzekając.
Gdy na próg wpadła Błogosława ciągnąc Jaksę za sobą i wołając.
— Żyje ojciec! żyje! Porwała się z posłania Marya, odrzuciła chusty, spojrzała na Jaksę, którego nie bardzo lubiła, jakby przeczuciem że jéj miał córkę odebrać i pytać zaczęła szybko. —
— Gdzie? co się z nim stało!
Jaksa nie zataił nic, opowiadając wszystko czego był sam świadkiem. Płakała znowu Petrkowa słuchając, a wtrącając pytania o syna, o ludzi, o skarby, potém wołać zaczęła rwąc się z pościeli jak nieprzytomna że natychmiast ztąd chce jechać do męża.
Córka objąwszy ją rękami, zaledwie mogła uspokoić.
— Miłościwa pani, rzekł Jaksa, nie może to być abyście teraz z zamku ruszyli. Ja sam ledwie się tu żyw dostałem, poganie dzicy i wojska Władysławowe wszystkie ziemie zalewają. Życia ani wolności nie bylibyście pewni. — Czekać tu potrzeba aż się wojna uśmierzy. W oblężonym grodzie, Płocku czy Poznaniu lepiéjby wam nie było, ani bezpieczniéj niż tu gdzie my, gdyby i dzicz nadpłynęła, zawsze się obronić potrafiemy. —
Z mowy jego dopiero, gdy się szerzéj począł tłumaczyć, dowiedziała się Petrkowa iż jest u ma-