Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 175.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

kie ziemie opanował, i że nadziei wybawienia od niego niema.
Podróżny wzgardliwie ruszył ramionami.
— Tak to wygląda dla tych, co bliżéj rzeczy nie baczą — rzekł. Książę Władysław, prawda, owładnął wielą zamkami, a że mu bracia ustępowali na Poznań ciągnie, ale tam go koniec czeka.
Mnich spojrzał niedowierzająco.
— Hej? hej? czyżby tak było? pewnali?
— A cóż w życiu ludzkiém pewnego? odparł wzdychając młody. Mówię wam co ludzie rozumni i poważni twierdzą — więcéj nie wiem. Co Bóg da, on jeden świadom.
— A wy? jedziecie po ks. Janika?
— Tak jest.
W izbie zaczynali się ścierać, ci co byli za księciem Władysławem, z temi co za młodszemi książęty ciągnęli, kłócić się już gotowali, a Tychon się śmiał.
— Dajcież pokój, trutnie — wołał ze swą butą kmiecą — a co wam potém czy jeden czy dwu panować będzie? byle wam kury niosły i pszczoły miód dawały, krowy się cieliły i na owcach wełna rosła? Nie wasza sprawa ani ich kochać, ni ich nienawidzieć? Byle wojna ustała, kto z niéj wyjdzie cały, mnie wszystko jedno. Książę Władysław zostanie? pokłon mu biję, będzie Bolko, padam na twarz przed nim, dadzą mi