Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 223.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

lecz, skoro Władysław upadł, a on powracał do majętności, we mgnieniu oka znalazło się co utracił. Roger starosta, Jerzy Żupan z Głogowa, Mikow, Wszebor złożyli się nań szatami, sukniami, sprzętem srebrnym i złotym, futrami, końmi i groszem. Dali królewice swojemu obrońcy obfite dary i Petrek miał się już czém dzielić. A że dla siebie nie potrzebował wiele, dla drugich zawsze będąc szczodrym, nie wyprawił Światosława z próżnemi rękami po żonę.
Wiózł Światosław kubki złocone, misy srebrne, jedwabiów sztuk kilka, kun worów dziesiątek.
Gdy dary te złożył, stara podziękowała i rzekła.
— Tak ci jest, darzyć się i obdarzać trzeba, ja téż was upominkami dla ojca obciążę, kto bierze, ten dawać musi.
Chodźcie no ze mną.
Uśmiechała się starucha chytrze. Zawróciła się do Błogosławy i rzekła do niéj.
— Chodź i ty, abyś wiedziała, gdzie co leży, bo to ci się kiedyś przyda.
Zarumieniwszy się dziewczę szło w milczeniu.
W komorze zamczystéj, do któréj sama ona tylko chadzała, staruszka silną dłonią podniosła drzwi na ziemi leżące, które skórami przykryte były. Ogarek zapalony w glinianéj miseczce niosła w ręku.
— Zchodźcie — mówiła — a nie bójcie się, choć stromo jest, po bokach sznury wiszą.