Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Historya prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem tom 2 224.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Pode drzwiami loch był w ziemi i kamieniu kuty, czarny, otchłanny, straszny jak więzienie. Przodem śmiało kroczyła stara, niekiedy oglądając się na Światosława, który siostrę prowadził. Zawrócili się w lewo, poszli w prawo potém, spuścili w dół, pięli się do góry, aż doszli do drzwi zamkniętych. Jaksowa z pod fartucha dobyła klucz i odsunęła rygle.
Sklepiona izbica szeroka, długa, nizka ciągnęła się gdzieś w głąb, że końca jéj było nie dojrzeć. Zaduch w niéj panował, bo powietrze tylko kędyś z góry szparami jakiemiś przez błony wpadało.
Dziwy tu ujrzeli.
W prawo i lewo pod ścianami na podkładach dębowych stały skrzynie ogromne, wisiały wory, leżały kupami odzieże i całe sukna wały. W rogu srebra i złota świeciła się kupa ogromna aż do sklepienia. Co kosztowniejsze stało na skrzyniach.
Oręża i zbroi pospolitéj było téż podostatkiem. Stara z dumą się zwróciła do Światosława do góry podnosząc ogarek. Nie mówiła nic, ale twarz jéj powiadała.
— Co myślicie? jest tego dość?
Światosław, choć u ojca nawykły był skarby oglądać, zdziwił się mnogości nagromadzonego mienia i rzekł do niéj.
— Daj nam Boże nie mieć takiego jak wy wroga, coby skarby te rozgrabił!