Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 1 048.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie — rzekł dotykając z lekka jéj ręki — posłuchaj mnie pani; nie jest jeszcze może tak źle jak ja mówię, jak przeczuwam: mówmy z flegmą i rozsądnie... Giną tu ci co chcą być zgubieni... Pani możesz nie być piękną gdy zapragniesz, możesz się stać odstręczającą, surową, straszną... możesz dla ocalenia mnie i siebie... przybrać postawę odrażającą...
Tu zniżył głos...
— Znasz pani historyą naszego najmiłościwszego pana a króla Augusta? — zapytał się z dziwnym uśmiechem. — Pan to wspaniały, hojny... sypiący złotem, które moja akcyza ze spleśniałego chleba ubogich wyciska... Niema drugiego tak wspaniałomyślnego monarchy.., niema któryby potrzebował bawić się drożéj, nieustanniéj i dziwaczniéj. Łamie podkowy i kobiety i rzuca je na ziemię; kanclerzy, których ściskał wczoraj, zamyka na Koenigsteinie... Dobry i łaskawy pan, uśmiecha ci się do ostatniéj godziny, aby rusztowanie osłodził... Serce ma najlitościwsze, tylko mu się sprzeciwiać nie trzeba...
Mówił coraz ciszéj, a trwożliwemi oczyma biegał dokoła...
— Znasz pani historyą jego! a! ciekawa bardzo — szeptał daléj — lubi kobiéty coraz świeże... co raz świeże jak smok ów w bajce, żyje dziewicami, które mu przerażeni mieszkańcy do jego jaskini wiodą... a on je pożera... Któż jego ofiary policzy? Waćpani może słyszałaś ich imiona... ale obok znajomych, trzykroć tyle zapomnianych... Król ma dziwne smaki i upodobania: kocha się dwa dni w atłasach, a gdy mu się one znudzą, gotów na łachmany polować... Ludzie wiedzą o trzech królowych z lewéj ręki, jabym ich naliczył dwadzieścia... Königsmarck jest jeszcze piękną, Spiegel nie jest wcale stara, księżna Teschen w łaskach... ale już wszystkie go znudziły. Szuka kogoby pożarł!
Dobry pan! łaskawy pan! — dodał śmiejąc się — wszakże zabawić się musi, wszak dla tego na świat przyszedł aby mu służyło wszystko; piękny jak Apollo, silny jak Herkules, lubieżny jak Satyr... a straszny jak Jupiter...
— Dlaczegóż mi to waćpan rozpowiadasz, — wybuchnęła oburzona Anna — maszże mnie za tak nizko upadłą, bym na skinienie pańskie dała się sprowadzić z drogi honoru! Waćpan mnie nie znasz! to obelga!!
Hoym patrzał z politowaniem na nią.