Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 1 052.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

to koniecznością, czy nie mam prawa zachorować choćby ze strachu, że mnie tak nadzwyczajne szczęście spotyka!
— Nie życzyłabym ci tego pretekstu używać — odpowiedziała hr. Reuss, którą Hoym ze swojego gabinetu podawszy jéj rękę przeprowadzał właśnie do ponuréj sali audyencyonalnéj — nikt nie uwierzy w chorobę popatrzywszy na ciebie, co wyglądasz jak Juno pełna blasku zdrowia i siły, nikt nie da wiary przestrachowi, boś nieulękniona.
Vitzthumowa wzięła pod rękę Annę i korzystając z tego że ją brat wyprzedzał nieco, szepnęła na ucho:
— Kochana Anno! niemasz się zaprawdę ani czego trwożyć, ani wymawiać; raz przecie wyjdziesz z téj niewoli, którą dla ciebie opłakiwałam. Zobaczysz dwór! króla... świetność naszą, któréj równéj nie ma w Europie. Ja ci piérwsza winszuję. Jestem przekonaną że los najszczęśliwszy cię czeka...
— Jam tak do mojego więzienia i ciszy nawykła — cicho rzekła Anna — iż mi już nad nie nic więcéj nie było potrzeba.
— Hoym mój — dodała Vitzthumowa — spali się z zazdrości!
I śmiać się poczęła do rozpuku.
Trzy panie którym towarzyszył pomięszany minister, stały w śród sali jeszcze, gdy służący odwołał Hoyma, za którym się drzwi gabinetu zamknęły. Hrabina Reuss pierwsza usiadła pochylając się ku pięknéj gospodyni.
— Droga moja — szepnęła — bardzom rada że piérwsza cię witam rozpoczynającą życie nowe. Wierz mi, mogę ci się przydać na co... Hoym niechcący podstawił ci pod nogi podnóżek, po którym wynijść możesz wysoko... Jak anioł jesteś piękna!
Anna zmilczała chwilkę.
— Sądząc żem ambitną, mylisz się kochana hrabino — odezwała się zimno — płoche lata przeżyłam, wielem myśléć musiała nad sobą i światem, siedząc w samotni mojéj. Wzdycham tylko aby do niéj i do méj Biblii powrócić.
Reuss się rozśmiała.
— Wszystko to się zmieni — rzekła wdzięcząc się do gosposi. Nateraz myślmy o jutrzejszém ubraniu. Vitzthum patrz