Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 1 069.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

dziana oddawna... Król się znudził blondynką... ty masz księstwo, masz Hoyerswerdę, masz miliony, brylanty, pałac po Beichlingu, wyposażenie dla syna... masz twą piękność, masz resztkę młodości... i księcia Ludwika, który się z tobą gotów ożenić... Przyznam ci się że jeszczebym się na twój los pomieniała, oddając ci Schulemburga w dodatku.
— Ale ja go kochałam — płacząc znowu przerwała Teschen.
— I to już przeszło... wiém! — odparła baronowa Glasenapp — kochaliście się wzajemnie ja sądzę najmniéj pół roku, wśród którego on cię z dziesięć razy zdradził pocichu, a ty jego!!
— Siostro!! — zawołała z oburzeniem Teschen.
— No, ani razu!! A jednak, patrzże, wśród téj miłości dla niego umiałaś sobie na zapas w odwodzie postawić Würtemberga i dziś gdy tak się przydał, masz gotowego! Przyznam ci się, mnie złą nazywają i przewrotną, jabym tego nie potrafiła... Ja, dopiéro gdym się do podrapania skłóciła z Glasenappem, wyszukałam sobie Schulemburga. Mnie bo się nic nie wiedzie... i wszyscy mnie niecierpią, co ja im oddaję z lichwą!
Poczęła się śmiać sucho.
— Słuchaj Lubomirska — ozwała się po chwili — królowie przy rozstaniu miewają zwyczaj żądać zwrotu darowanych dyamentów... ostrzegam cię więc, byś swoje w bezpieczném złożyła miejscu...
Spojrzała na siostrę, która się jéj zdawała nie słuchać.
— Będziesz dziś na balu! — dodała...
Wyraz bal, wstrząsnął Lubomirską która powstała nagle...
— Na balu!.. tak! — poczęła zamyślona — potrzeba być na balu... tak! pójdę, cała w czerni, w żałobie, bez klejnotów, w grubéj sukni... to by było... uderzające;.. lecz — powiédz Tereniu... będzież mi żałoba do twarzy? — Glasenapp rozśmiała się.
— Niezawodnie... żałoba jest wszystkim do twarzy, lecz jeśli myślisz że tém rozczulisz Augusta i dworaków poruszysz, mylisz się mocno... Śmiać się będą! Oni tragedyi nie lubią...
— Bądź co bądź! w żałobie! pójdę w żałobie, powtórzyła Teschen... ale pójdę... stanę przed nim jak widmo milczące...