Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 1 078.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Po długiéj samotności, którą Hoym, ten niegodziwy męczył panią, kryjąc swój skarb — mówił po chwili August — dwór się jéj dziwnie wydawać musi.
— Bynajmniéj — zawołała Anna — młodość moję spędziłam na mniejszym wprawdzie, lecz dającym zmniejszony obraz tego, jaki każdy dwór przedstawia; wszystkie one N. Panie są jedném.
— Czém? — spyta król.
— Doskonale graną komedyą — odpowiedziała Hoymowa.
— A ja jakąż w niéj gram rolę?
Z uśmiechem ironicznym popatrzyła nań chwilę.
— Być może dyrektora trupy, którego wszyscy oszukują i odzierają.
August zdziwiony nieco, półuśmiechem odpowiedział:
— Znajdujesz pani że tu jest wszystko udaniem?
— Jakżeby mogło być inaczéj? — westchnęła Anna — królowie prawdy nie słyszą...
— Być może, mówił August, i dlatego szukają często i serca i ust, coby im spragnionym choć krople tego nektaru dać mogły.
— A znajdują — dokończyła Anna — tylko może usta, co zręczniéj nad inne umieją łączyć truciznę.
— To mi dowodzi — odezwał się król grzecznie — iż pani nie lubisz ani dworów wielkich, ani życia na nich... i smuci mnie bardzo, bom sobie wiele obiecywał zatrzymując ją wśród nas, byś blaskiem swych oczów, trochę posępne dni naszych niebo wyjaśniła.
— Najjaśniejszy Panie — odparła żywo Anna — byłabym tu fałszywą nutą: nie umiem tak śpiewać jak inni.
Dla przerwania tego toku rozmowy, król wesoło począł robić różne uwagi nad otaczającemi paniami i panami. Anna postrzegła z nich, iż August lepiéj daleko znał charaktery, skłonności i tajemnice życia otaczających go ludzi, niż się spodziewać mogła.
— Widzisz pani — dodał kończąc — że ta komedya dworska dla mnie niéma pono tajemnic i to mi ją czyni może tylko zabawną, iż się tym ludziom zdaje że mnie oszukują, że mną kierują, że mnie oślepić mogą.