Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 1 080.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

pliwości, milczący jéj wielbiciel z Laubegast przywlókł się aż tu za nią. W wyrazie jego twarzy zdawała się czytać politowanie, smutek, trwogę.
Ta głowa nieznajomego niepokoiła ją sobą... co chwila biegła oczyma szukać jéj, pragnąc ażeby znikła, i znajdowała jak kamienną, jak do muru przyrosłą, jakby trupią, zawieszoną u góry z tym wyrazem litości i strachu. Dlaczego biédne to oblicze jakiegoś włóczęgi więcéj ją zajęło niż jaśniejące królewskie, niż nadskakujące jéj dworacze — na to sobie sama odpowiedziéć nie umiała. Czuła że jakiś tajemniczy węzeł przeznaczeń dziwnych łączył ją nicią niewidoczną z tą istotą innego świata...
Był-li to oczekujący godziny wyroku kat, czy chwili skazania czekająca ofiara, Anna nie wiedziała; lecz mówił jéj głos jakiś wewnętrzny, niepozbyty, dręczący, że między tym nieznanym a nią, snuje się przeznaczeń jakichś przyszłych przepowiednia. Jak groźba, jak widmo tkwiła nad nią ta blada głowa, w któréj oczy łyskały i gasły; stawała się coraz straszniejszą, coraz bardziéj przerażającą... ilekroć wzrok jéj utkwiony w siebie spotkała, dreszcz po niéj przebiegał.
Śmiała się z siebie, a echo duszy odpowiadało jéj jękiem.
W takiém usposobieniu zastał ją kwaśny i zżółkły Hoym, który rękę podał do wyjścia. Los chciał, by się właśnie skierowali ku tym drzwiom i tłumowi, po nad którym widziała owo widmo dokuczliwe... Ludzie się rozstępowali przed niemi. W chwili gdy przechodzili próg, spojrzała z trwogą i obok siebie postrzegła przylgniętego do ściany... nieznajomego z Laubegastu. Otarła się prawie o niego z obawą spoglądając nań, chłopak spotkawszy jéj oczy, przypadł jakby nieumyślnie na jedno kolano: czuła jak chwycił kraj sukni jéj i do ust przycisnął. Gdy się zwróciła w tę stronę już go nie było.
Przed nią stała hr. Reuss i prosiła Hoymów na wieczerzę do siebie, tak uprzejmie, że minister nie umiał odmówić.
Fürstemberg stał za nią. Pojechali więc z balu wprost do hrabiny, gdzie w małém kółku zwykle najdostojniejsi panowie godzinę jakąś spędzali. Tu królowała owa słynna Egeria Hülchen dojrzałych lat panna, któréj król słuchać lubił i rad jéj zasięgał; tu się gromadzili ci co pragnęli władzy lub chcieli się