Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 1 106.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Rozkazuj.
— Anna Hoym inaczéj twoją nie będzie, jak gdy się godną twéj miłości uczuje...
— Więc warunki? mów! jakie są warunki?
— Przyrzeczenie ożenienia na piśmie.
August słysząc to zamilkł, spuścił głowę, brwi zmarszczył.
— Anno — rzekł — to dla ciebie saméj niebezpieczny warunek: wierzaj mi.
— Nie odstąpię od niego; życie zań dam, nie odstąpię. Moja cześć tego wymaga. W myśli i w nadziei będę żoną twoją lub... nie dotkniesz mnie, bo strzałem sobie odbiorę życie.
Król cofnął się krok...
— Dobrze więc — rzekł — chcesz tego, mieć będziesz...
Anna krzyknęła radośnie.
— Reszta jest niczém przy tém, — odezwała się głosem w którym brzmiało szczęście. Muszę mieć rozwód z Hoymem.
— Jutro każę go w konsystorzu podpisać — pospiesznie dodał król.
— Cóż więcéj?
— Z méj strony więcéj nie mam nic, — przyklękając przed królem, złamanym głosem odezwała się Anna — dla mnie tego dosyć...
— Ale nie dość dla króla, dla mnie, — podchwycił August porywając ją w objęcia, z których zsuwając się na ziemię Anna się uwolniła.
— N. Panie — krzyknęła — wierzę twojemu słowu królewskiemu; lecz nim się dam dotknąć siebie, muszą pęknąć okowy co mnie wiążą; rozwód musi być ogłoszony, przyrzeczenie twe podpisane. Jestem żoną Hoyma, przysięgłam mu wierność i dochowam jéj.
August milcząc w rękę ją pocałował.
— Czyń co ci się podoba, co cię uspokoi... jam twój niewolnik, tyś pani moja!! Dzisiaj przyjeżdża Hoym... rozstań się z nim... jutro pałac dla ciebie gotować każę; sto tysięcy talarów rocznie i całe moje dwa królestwa u nóg twoich, a z niemi ja...
Anna widząc go klęczącego u nóg, zlekka pocałowała w czoło i odskoczyła.