Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 1 119.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.



Nie zbywało ówczesnemu dworowi Augusta II na zabawnych i oryginalnych figurach, których jedyném powołaniem było króla smutek rozpędzać i nudom nie dawać przystępu do N. Pana.
Codzień z rana, z tak zwanego naówczas Starego Miasta, które się dziś właśnie Nowem nazywa, przejeżdżał na koniu w najpocieszniejszém ubraniu, znany od uliczników do ministrów, wszystkim mieszkańcom, kuglarz a trefniś pański Józef Fröhlich, który się tytułował nadwornym J. K. Mości artystą figlarzem. August w dobrym humorze będąc kiedyś, kazał nawet wybić medal na cześć jego z napisem: Semper Fröhlich nunquam Traurig. Fröhlich z obowiązku tak się nałożył do śmiechu, iż i drugich śmieszył i sam się śmiał od rana do wieczora.
Już sama jego postać gdy w urzędowym stroju z własnego domu przy moście, zwanego Błazeńskim (Narrenhaus), udawał się na służbę, zdolną była najsmutniejszego rozweselić. Fröhlich był mały, okrągły, rumiany, nosił się w rodzaju fraczka hanswurstowskiego, a takich fraków miał z łaski króla różnego koloru dziewięćdziesiąt dziewięć. Na głowie ogromny śpiczasty z piórem kapelusz, z tyłu zaś nakształt klucza szambelańskiego dźwigał ogromne srebrne naczynie, mające kształt kluczowi podobny, które w istocie za dobry puhar służyć mogło, bo ważyło sześćdziesiąt uncyj. Był to podarek króla, a ile razy Fröh-