Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 1 135.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Świetnym balem otwarły się jego podwoje, a Cosel okryta brylantami, zwycięzka, piękna jak bogini, białą rękę podała temu na znak wdzięczności, którego mężem pocichu zwała. Płochy August choć sobie zawsze pewnych słabostek pozwalał, w Cosel był najmocniéj zakochany... Czarem płonęły jéj oczy, a cudzoziemcy co ją na szczycie chwały i wielkości widzieli wówczas, z zachwytem mówili o niéj.
Z niezmierną zręcznością Cosel rozpościerała swą władzę, jednała przyjaciół, zawiązywała stosunki; lecz nie mogła uniknąć obudzenia niechęci, zazdrości, obawy w ludziach, którzy wszechmocy jéj trwożyć się mieli prawo... Chwila działania przeciw téj, którą wprowadzono na tron, lękając się spokojnéj i łagodnéj ks. Teschen, nie wybiła jeszcze...
Każdy dzień nowym był dla niéj tryumfem... Napróżno duchowieństwo zgorszone tém jawném króla przywiązaniem poczęło, z namowy niektórych dworaków, grzmiéć z kazalnic przeciwko pięknéj Betsabe... Gerber sławny naówczas kaznodzieja jednego dnia odmalował ją tak wiernie ludowi, iż szmer się wszczął w kościele, w którym przebrzmiewało jéj imie.
Przez cały dzień nie mówiono w mieście tylko o Cosel Betsabe... Wieczorem doniesiono królewskiéj ulubienicy o napaści kaznodziei. August przychodząc do niéj wesół, zastał ją we łzach...
— Co ci jest, moje śliczne bóstwo — zawołał chwytając ją za ręce...
— Sprawiedliwości, królu! — zaczęła łkając i zanosząc się od płaczu — mówisz że mnie kochasz... Gdybym miała twe serce, broniłbyś nieszczęśliwéj... Publicznie obelgami mnie obrzucają...
— Cóż się to stało? — począł król niespokojny.
— Żądam ukarania Gerbera! trzeba przykładu przeciwko zuchwalstwu które nic, nawet korony poszanować nie umie. Rzuciła się na kolana przed panem.
— Gerber z kazalnicy opisał mnie jako Betsabe...
Król się uśmiechnął.
— Ja nią nie jestem, ja nią być nie chcę! jam prawdziwą żoną twoją — panie mój! wołała Anna obejmując go — ukarz go, uczyń przykład...