Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 1 152.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Cosel znała go dobrze, był to jedyny sługa któremu ufała, płacąc mu niekiedy uśmiechem... Gdy wszedł, z bladéj twarzy jego wyczytała że coś złego stać się musiało.
— Mów! — zawołała podbiegając — król! nie stało się co królowi?
— Nic — odparł Zaklika — możem winien że tu powracam; lecz oto czego byłem świadkiem, com słyszał i co donieść, zdaje mi się, powinienem był pani...
To mówiąc pospiesznie drżącym głosem powtórzył oskarżenie Fürstemberga. Cosel wysłuchała go zarumieniona, zmieszana, obrażona; odebrała w milczeniu list z jego rąk, skinęła głową... i dała mu znak aby odszedł... Serce jéj biło gwałtownie... Sama niewiedząc dlaczego wysunęła się z sypialni... Za gabinetem który go od sali przedzielał, usiadła w pustce ogromnéj, którą tego wieczora, jak zawsze oświecono, choć nikt nie miał być przyjętym. Ściany sali okrywały portrety i obrazy z życia Augusta II: jeden z nich przedstawiał obchód królewskiéj koronacyi.
Łzawemi oczyma machinalnie się wpatrzyła weń Cosel... gdy kroki słyszeć się dały, po których poznała Augusta... Szedł szybko szukając jéj wszędzie, blady był, zmieszany, gniewny...
Cosel powstała i jakby niewidząc go zbliżyła się do obrazu...
— A! — odezwał się August, w którego głosie przebijał się gniew źle hamowany — cóżto, raczysz pani wpatrywać się w mój wizerunek? to chyba omyłka? Nie mogę przypuścić abym na ten honor zasługiwał jeszcze...
— N. Panie — odparła Cosel dosyć spokojnie — byłoby śmiesznością abyś W. K. Mość znając co go wyższym czyni nad innych ludzi, przypuszczał że ktoś inny moje oczy po nim zwrócić na siebie może!... Najpłochsza z kobiét nie popełniłaby nic podobnego. Jak możesz W. Kr. Mość miéć podobne podejrzenia...
— Tak — przerwał król głosem drżącym — dotąd pochlebiałem sobie... sądziłem... myślałem... ale pozory mylą, a dziwactwa kobiét są najczęściéj niezrozumiałe...