Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Hrabina Kosel tom 1 155.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Rozkaz ten spadł tak niespodzianie na młodego hrabiego, iż z razu nie wiedział czy mu ma wierzyć. Komendant miasta kazał mu go powtórzyć, dając dwadzieścia cztery godziny czasu.
Lecherenne strwożony pobiegł nie wiedząc co zaszło do pałacu hrabiny. Zaklika poszedł o nim oznajmić swéj pani. Zarumieniła się z trwogi i niepokoju.
— Powiedz mu wać pan, — rzekła cicho — iż nie mogę przyjmować tych, którym król zakazał się pokazywać przed sobą... powiedz mu... — zniżyła głos — że mi żal szczery iż odjeżdża...
To mówiąc zdjęła pierścień z palca, który król niedawno jéj był darował.
— Daj mu ten pierścień odemnie — rzekła zniżonym głosem — odwracając się od swego powiernika.
Zaklika zbladł.
— Pani hrabino — ośmielił się odezwać stłumionym i cichym także głosem — racz mi przebaczyć, to pierścień od króla.
Cosel, która nie cierpiała by się jéj kto śmiał sprzeciwić, odwróciła się ku niemu z twarzą groźną i brwiami namarszczonemi, tupnęła nogą:
— Nie o radę was proszę, ale wydaję rozkaz: masz go spełnić!
Zaklika zmięszany wyszedł, chwilę się zatrzymał za drzwiami. Przed kilką laty za dowód nadzwyczajnéj siły otrzymał był od czeskiego hrabiego, który u dworu przebywał, kosztowny pierścień, z podobnym kamieniem. Jakieś przeczucie kazało mu zamienić je: poszedł ze swoim do Lecherenna, a hrabiny dar ukrył przy sercu.
Czwartego dnia potém król w czasie gdy Cosel ubierała się wszedł do jéj gabinetu. Anna zwykle pierścień ten nosiła na palcu, oko zazdrosnego kochanka dojrzało jego zniknienie.
— Gdzie jest mój pierścień ze szmaragdem? — zapytał.
Cosel z wielką przytomnością umysłu zaczęła go szukać niespokojnie na gotowalni, na posadzce, w całym pokoju. Twarz króla okrywała się coraz kraśniejszym rumieńcem.
— Gdzież się podział? — powtórzył.
Cosel zwróciła się do służącéj.